Max Verstappen dość spokojnie przyjął porażkę w tegorocznych mistrzostwach świata, twierdząc, że "tak naprawdę nigdy nie miał szansy" w tej rywalizacji.
Holender po tym jak opadły pierwsze emocje związane z rozstrzygnięciem sezonu w Abu Zabi wyjaśnił, dlaczego tegorocznej batalii nie traktuje jak porażki, mimo iż do piątego tytułu z rzędu zabrakło mu tylko dwóch punktów.
4-krotny mistrz świata podczas ostatniej rundy sezonu na torze Yas Marina zrobił wszystko co tylko mógł, aby spróbować wyrywać tytuł z rąk kierowców McLarena. Wygrał wyścig, ale na mecie okazało się, że trzecie miejsce Lando Norrisa wystarczyło, aby to Brytyjczyk cieszył się z pierwszego w karierze triumfu w mistrzostwach świata F1.
Sezon Verstappena i ogólnie Red Bulla nie był łatwy. Ekipa McLarena mocno rozpoczęła mistrzostwa, zdecydowanie dominując pierwszą część mistrzostw. Po domowej rundzie w Zandvoort Verstappen tracił do ówczesnego lidera mistrzostw świata, Oscara Pistriego, aż 104 punkty.
Chwilę wcześniej z posadą po wielu latach pracy dla zespołu pożegnał się jej szef, Christian Horner, którego zastąpił Laurent Mekies.
Atmosfera w garażu najwyraźniej nieco została oczyszczona, a wraz z przyjściem nowego szefa, sezon zaczął układać się pod Verstappena, który w rekordowym tempie odrabiał straty do kierowców McLarena, którzy do końca zachowywali szanse na tytuł i mieli przyzwolenie od ekipy na otwartą walkę między sobą.
Błędy strategiczne, wypadki Oscara Piastriego w Baku, usterka techniczna Norrisa w Zandvoort, a na koniec podwójna dyskwalifikacja McLarena w Las Vegas, sprawiły, że do ostatniego wyścigu sezonu Holender podchodził jako trzeci pretendent do tytułu mistrzowskiego.
Zaraz po GP Abu Zabi kibice i obserwatorzy zaczęli zastanawiać się, gdzie czterokrotny mistrz świata mógł zyskać dwa punkty, które mogłoby odwrócić los tegorocznych mistrzostw świata i naturalnie musiało pojawić się wspomnienie wydarzeń z Hiszpanii, gdzie as Red Bulla został ukarany za umyślną kolizję z Georgem Russellem. Jeszcze na torze Yas Marina mocno oburzył się na pytanie dziennikarza o ten incydent, ale w rozmowie z Viaplay wyjaśnił dlaczego tegorocznej batalii nie traktuje jak porażki.
"Cóż, postrzegam to tak... tak naprawdę nie straciliśmy mistrzowskiego tytułu, bo nigdy tak naprawdę nie liczyliśmy się w tej walce" mówił Verstappen. "Myślę, że jeśli spojrzeć na cały sezon, to nigdy nie mieliśmy realnej szansy na rywalizację."
"Ponieważ było ich dwóch, oczywiście [kierowcy McLarena] odbierali sobie nawzajem sporo punktów. I z tego powodu, jeśli jesteś sam i w pewnym momencie sprawy zaczynają iść lepiej, to naturalnie trochę odrabiasz straty. Kilka kraks lub błędów strategicznych, dyskwalifikacje i nagle jesteś w grze. Nie mam jednak poczucia, że cokolwiek nam umknęło."
Dość wymownie holenderski kierowca wyjaśnił też dlaczego nie żałuje kolizji z Russellem pod Barceloną.
"Wiesz, myślę, że możemy być zadowoleni z tego, że w ogóle byliśmy w stanie walczyć w mistrzostwach. Po pierwsze, nigdy nie byliśmy liderami klasyfikacji. My również dostaliśmy sporo prezentów."
"Mistrzostwa na pewno nie zostały przegrane w Barcelonie. Myślę, że trzeba raczej spojrzeć na to, gdzie mieliśmy realne okazje do rywalizacji. I tak, oczywiście, zawsze są takie momenty… Spójrz, w Austrii zostałem wyeliminowany. Ale z drugiej strony mieliśmy tak wiele problemów w tylu wyścigach wcześniej. Błędy przy pit stopach, weekendy, podczas których absolutnie nic nie działało. Patrząc wstecz, jest mnóstwo rzeczy, które można było zrobić lepiej."
"Ostatecznie McLaren został zdyskwalifikowany w Las Vegas. Gdyby do tego nie doszło, to nawet nie byłoby nas w tej walce. Więc wszystko zależy od punktu widzenia. Na koniec dnia nie ma znaczenia, czy to jeden punkt, pół punktu czy dwadzieścia punktów. Nie wygrywasz - to nie wygrywasz. Albo jesteś w ciąży, albo nie jesteś. Nie ma czegoś takiego jak bycie w połowie w ciąży, prawda?"
© Red Bull


19.12.2025 09:11
2
0
Już myślałem, że podsumuje swoją porażkę jednym słowem : Hiszpania. A tu nagle taka zmiana w podejściu...
19.12.2025 18:20
1
0
@Ksys Max nigdy nie wskazywał, że tam przegrał tytuł. Równie dobrze można powiedzieć, że przegrał go w Austrii, gdzie wjechał w niego Antonelli lub w Katarze, gdzie Antonelli pojechał za szeroko w samym końcu wyścigu, przez co Norris zyskał 2 pkt. Albo we Włoszech, gdzie Mclaren zrobił te swoje dziwaczne team orders, na których Norris zyskał 3 pkt.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się